Moris i jego żona Estera co roku chodzili na pokazy samolotów i co roku Moris mówił:
"Estero, chciałbym się przelecieć tym samolotem"
, a Estera co roku odpowiadała:
"Wiem Moris, ale przejażdżka tym samolotem kosztuje 50 dolarów, a 50 dolarów to jednak 50 dolarów."
Pewnego roku, na pokazie samolotów, Moris mówi do Estery:
- Estero, mam 85 lat, jeśli nie polecę w tym roku tym samolotem to już nigdy więcej mogę nie mieć takiej szansy.
- Wiem Moris, ale przejażdżka tym samolotem kosztuje 50 dolarów, a 50 dolarów to jednak 50 dolarów.
Rozmowę podsłuchał pilot i mówi:
- Mam dla was propozycję. Zabiorę was na przelot tym samolotem i jeśli przez cały lot nie piśniecie ani słówka, nic nie powiecie, to nic nie zapłacicie. A jesli którekolwiek odezwie się jednym słowem, zapłacicie 50 dolarów.
Moris i Estera się zgodzili. Pilot w powietrzu wykonuywał różne akrobacje chcąc wywołać u pasażerów przerażenie i zmusić do wrzasku, ale nie powiodło mu się. Milczeli jak zaklęci. W końcu lądują na ziemi, pilot podchodzi do Morisa i mówi:
- To niemal niemożliwe! Robiłem wszystko co mogłem, żebyście krzyczeli z przerażenia, z reguły tak zawsze z innymi pasażerami było, a tym razem nic. Udało wam się zachować milczenie nawet w czasie najstraszniejszych akrobacji.
- No wie pan, co prawda zamierzałem coś powiedzieć kiedy Estera wypadła z samolotu, ale 50 dolarów to jednak 50 dolarów
Podczas podjazu załoga lotu US Air do Fort Lauderdale źle skręciła i w rezultacie stanęła nos w nos z samolotem United 727. Zirytowany damski głos kontrolera złajał załogę US Air, krzycząc:
"US Air 2771, gdzie wy jedziecie? Mówiłam, że macie skręcić w prawo, na pas C! A wy skręciliście na D! Zatrzymajcie się natychniast. Wiem, że trudno odróżnić C od D, ale spróbujcie! Ciągnąc swoją tyradę do zakłopotanej załogi, krzyczała histerycznie: Boże, wszystko popieprzyliście! Całe wieki zajmie odkręcanie tego! Zostańcie, gdzie jesteście i nie ruszajcie się zanim nie powiem! Oczekujcie instrukcji do podjazdu za jakieś pół godziny; chcę żebyście jechali dokładnie gdzie wam wskażę, kiedy wskażę i jak wam wskażę! Zrozumieliście, US Air 2771? "Tak jest, proszę pani"
Odpowiedziała pokornie załoga. Oczywiście na częstotliwości kontroli naziemnej zapadła śmiertelna cisza. Nikt nie chciał ruszać zirytowanej pani z kontroli naziemnej w jej obecnym stanie. W każdym kokpicie wzrastało napięcie. I wtedy nierozpoznany pilot złamał tę ciszę, pytając:
"Czy ja nie byłem kiedyś z tobą żonaty?"
Niemieccy kontrolerzy lotu na lotnisku we Frankfurcie należą do niecierpliwych. Nie tylko oczekują, ze będziesz wiedział, gdzie jest twoja bramka, ale również, jak tam dojechać, bez żadnej pomocy z ich strony. Tak wiec z pewnym rozbawieniem słuchaliśmy (my w Pan Am 747) poniższej wymiany zdań między kontrolą naziemną lotniska frankfurckiego a samolotem British Airways 747 Speedbird 206.
Speedbird 206:
"Dzień dobry, Frankfurt, Speedbird 206 wyjechał z pasa lądowania."
Ground:
"Guten Morgen. Podjedz do swojej bramki."
Wielki British Airways 747 wjechał na główny podjazd i zatrzymał się.
Kontrola naziemna:
"Speedbird, wiesz gdzie masz jechać?"
Speedbird 206:
"Chwilę, Kontrola, szukam mojej bramki."
Kontrola (z arogancka niecierpliwością):
"Speedbird 206, co, nigdy nie byleś we Frankfurcie!?"
Speedbird 206 (z zimnym spokojem):
"A tak, byłem, w 1944. W innym Boeingu, ale tylko żeby coś zrzucić. Nie zatrzymywałem się tutaj"
Podczas lotu z Nowego Yorku do Los Angeles samolot musiał awaryjnie lądować w Chicago, gdzie wyjątkowo panował upał i było bardzo słonecznie. Stewardessa poinformowała pasażerów że mogą wyjść do terminalu, gdyż planowany odlot nastąpi dopiero za 2 godziny. Wszyscy pasażerowie i obsługa wyszli z samolotu oprócz jednego pasażera.
Gdy ostatni pilot wychodził z samolotu zaczepił jedynego pasażera pytaniem:
- A pan dlaczego nie wysiada?
- Przepraszam bardzo, ale jestem niewidomy, nie znam nikogo w Chicago i wolę posiedzieć w fotelu i posłuchać muzyki...
- Ach rozumiem, ale nie chciałby pan rozprostować nóg? Przed nami jeszcze kilka godzi lotu.
- Nie, proszę się nie martwić o mnie, ale jeżeli byłby pan tak dobry to czy mógłby pan zabrać ze sobą mojego psa przewodnika na spacer?
- Oczywiście że tak, żaden problem.
- Dziękuje bardzo, ale proszę wziąć ze sobą moją laskę... bo pies nie będzie posłuszny gdy nie będzie miał w polu widzenia laski.
- Nie ma sprawy.
Pilot założył przeciwsłoneczne okulary wziął psa na smycz i wyszedł z maszyny.
Wyobraźcie sobie reakcję pasażerów gdy spostrzegli wychodzącego z samolotu pilota z białą laską, ciemnymi okularami na nosie i prowadzącego psa przewodnika...