Głupi Kowalski zmarł i oczywiście trafił do piekła. Tam przywitał gobrDiabeł i oświadczył że Piekło jest teraz miejscem bardziej miłym i gościnnym i że może wybrać z 3-ech rodzajów tortur. Cykl każdych tortur trwa 1000 lat i może on wybrać dowolny rodzaj jako pierwszy. Kowalski poszedł z Diabłem do hallu gdzie za stopy powieszony był Jon i był tam biczowany łańcuchami. Kowalski kazał Diabłu minąć to miejsce. Dalej doszli do sali gdzie powieszony był Brian za ramiona i biczowano go batogiem uplecionym z ogonów kotów. Znowu Kowalski przecząco pokręcił głową. W końcu doszli do Józefa przywiązanego do ściany zupełnie golutkiego. Wspaniała kobieta robiła na nim sекs oralny.
Kowalski rzekł:
"Tak to jest miejsce gdzie chce zacząć."
Diabeł na to:
"Jesteś pewny? To trwa aż przez 1000 lat, zdajesz sobie sprawę z tego?"
"Tak jestem pewien jest to miejsce."
"Ok"
Powiedział Diabeł. Podszedł do pięknej blondynki, puknął ją w ramie i rzekł:
"Tu jest twój zmiennik."
W życiu na ogół zawsze miałem szczęście. I w rodzinie, i w interesie powodziło mi się wcale nieźle. Żona z małymi wyjątkami, była mi zawsze wierna, bo jak przez 18 lat zdradziła mnie tylko dwa razy, to to nie jest dużo. Raz z jednym muzykantem, a drugi raz ze Stowarzyszeniem Kupców i Rękodzielników, gdzie ja jestem wice-wreses. (z dumą) Wielka instytucja, paręset kilkadziesiąt samych członków, nie licząc zarządu. W interesie także było niźle. I nawet kiedy ostatnio okradli mi sklep, to tyż miałem szczęście, bo akurat poprzedniego dnia obniżyłem ceny o 30%, więc nie tak dużo straciłem. Państwo muszą znać tę firmę na Nowolipkach:
"Żółtko i Eierweiss"
, adres telegraficzny:
"Jajko". Eierweiss - to ja, a Żółtko wyjechał. Wraca za rok i cztery miesiące. Nie, nie do Brześcia. Nim się zajęło takie Mokotowie Ratunkowe. Co znaczy za co? On był autor. On pisał fantastyczne książki w rodzaju Walasa, tylko że to byli książki handlowe naszej firmy. Złodziej, ale bardzo porządny człowiek. I mądry człowiek! On na przykład wymyślił sposób darmowej korespondencji, bez nalepiania marek. I wszystkie listy dochodziły i nikt nic nie dopłacał. W jaki sposób? Zwyczajnie, On wszystkie listy kierował do siebie samego, a z drugiej strony koperty, jako wysyłającego, podawał nazwisko tego człowieka, do którego pisał. To poczta zwracała tamtemu list, jako niofrankowany. I takich ludzi się u nas trzyma w więzieniu. Stra... "szne"
Już nie mogę wymówić, taki jestem oburzony. Inna rzecz, że jak Żółtko zabrali, to Białko odżyło. Ja sam rządziłem, ja sam zarabiałem i mnie się zaczęło lepiej powodzić. A powodzenie obowiązuje. Umeblowanie Ludwik XIV ja zmieniłem na numer większe, na Ludwik XV, latem ja już miałem zamiar jechać do Eks-le-Bęc, tylko zasiedziałem się w Miedzeszynie, ja już kupiłem sobie jedwabną śpiżamę w Gold England (a propos, ja do dziś dnia nie wiem, czy to się nosi na nocnej koszuli czy pod?), słowem zacząłem prowadzić nowe, wytworne życie, coś a la Moryc Chevalieri. I kiedyś mówię do żony:
"Rеginа! Jak się zapatrujesz, żeby kupić auto?" I oto od tej chwili kiedy padło to lekkomyślne zapytanie minęło już cztery miesiące - i od czterech miesięcy ja mam auto, a właściwie auto ma mnie i od czterech miesięcy ja nie spałem, ja nie jadłem, ja nie byłem w sklepie, ja w ogóle przestałem żyć! Może państwo myślą, że ja jeżdżę tym autem? Tyż nie. Moja żona jeździ? Nie. To kto nim jeździ? Grzegorzewski. A kto to jest Grzegorzewski. Zaraz.
On przyszedł kiedyś do sklepu i mówi:
"Grzegorzewski jestem". Dobrze. "Eierweiss. Czym mogę służyć?"
- "Słyszałem, że Pan kupuje Piperlaka (bo ja mam Piperlaka! Świetna marka!), więc chciałem przystać na szofera". Pokazuje mi świadectwa, z hrabiami jeździł, z cesarzami jeździł, Waldemarsową woził, kto tylko jest - to on woził. To go wziąłem. I nazajutrz ranoon zajechał Piperlakiem przed mój sklep. Rеginа już czekała, dzieci już czekały. "No panie Grzegorzewski, mówię, jedziemy". Wtedy Grzegorzwski uśmiechnął się i rzekł "Dziś, panie Eierweiss, nie pojadziem, bo mi korbowód suwaka tłucze w karter". - Kto, panie Grzegorzewski? - "Korbowód suwaka" - A dlaczego on tłucze, panie Grzegorzewski? - "Bo to bezzaworowy silnik Knighta, to się suwak zatarł i uszy mu się obrywają". Aha, powiedziałem. To może pan przyprawi te uszy? Dzieci tak chcą pojechać! W tym miejscu Grzegorzewski znów uśmiechnął siępobłażliwie i poprosił o 150 złotych z powodu karbowód suwaka tłucze w karter. Po tygodniu kochany pan Grzegorzewski znów zajechał pod sklep, z przyprawionymi uszami suwaka i karbowiaka, dzieci i żona już czekały, wsiadamy - i prosimy jechać w Aleje. Państwo znają drogę z Nowolipki do Aleje? Więc na rogu Przejazd i Bielańskiej myśmy się zatrzymali. - Co jest, panie Grzegorzewski? "Panewka się wytopiła..." - To co zrobić? - "Niech państwo biorą taksówkę". Tośmy wzięli taksówkę. I tak jest od czterech miesięcy! To kulung nie w porządku, to bolec nie sztymuje, to mamka nie łapie, to kicha nawala, a tu jest grajcownica, a tam jest nagar! A dzieci płaczą i ja ich wożę taksówką, albo leżę z Grzegorzewskim w garażu pod moim Piperlakiem i na mnie kapią różne świństwa, a on mi tłumaczy! On mi tłumaczy, że trzecia szczotka na kolektorze nie działa, że się świeca zaoliwiła, że karburator się zapchał, że akumulator się wypiperlaczył, że błoto ma magneto, że grzybek ma ślimaka, że ślimak ma suwaka! I płacę już czwarty miesiąc: Piperlakowi raty, Grzegorzewskiemu pensję, garażowi za kaburowiaki, a taksówkom za kursy!

- 30°C Polacy śpią bez żadnego nakrycia. Amerykanie zakładają swetry. Mieszkańcy Miami włączają ogrzewanie.
- 10°C Mieszkancy domow komunalnych w Helsinkach zamykaja okna. Lapończycy (nie mylic z Japonczykami!) sadzą kwiatki w oknach.
- 5°C Lapończycy opalają się na balkonie, jeżeli słonce jest jeszcze nаd horyzontem...
- 2°C Włoskie samochody nie zapalają.
0°C Woda zamarza.
- 1°C Oddech staje się widoczny. Czas zaplanować urlop nаd morzem śródziemnym. Lapończycy jedzą lody popijajac zimnym piwem.
- 4°C Kot wchodzi pod kołdrę.
- 10°C Czas zaplanować urlop w Afryce.. Lapończycy idą popływać.
- 12°C Zbyt zimno na śnieg.
- 15°C Amerykańskie auta nie zapalają.
- 18°C Wlaściciele domów w Helsinkach włączają ogrzewanie.
- 20°C Oddech staje się słyszalny.
- 22°C Francuskie auta nie zapalają. Za zimno na jazdę na łyżwach.
- 23°C Politycy zaczynają współczuć bezdomnym.
- 24°C Niemieckie auta nie zapalają.
- 26°C Z oddechu uzyskuje się materiał na budowę iglo...
- 29°C Kot wchodzi pod pidżamę.
- 30°C Japońskie auta nie zapalają. Lapończyk klnie, kopie w koło swojej Toyoty i zapala Ładę.
- 31°C Za zimno na pocalunki - usta przymarzają do siebie. Lapońska druzyna narodowa zaczyna przygotowania do sezonu wiosennego.
- 35°C Czas zaplanować dwutygodniową kapiel w gorących źródłach. Lapończycy odśnieżają dachy.
- 39°C Rtęć zamarza. Za zimno by myśleć. Lapończycy zapinają ostatni guzik w koszuli.
- 40°C Niemiec bierze samochod pod kołdrę. Lapończycy ubierają swetry.
- 45°C Lapończycy zamykają okienko w wychodku.
- 50°C Lwy morskie opuszczaja Grenlandie. Lapończycy zamieniają rękawiczki z pięcioma palcami na jednopalcowe.
- 70°C Niedzwiedzie polarne opuszczają biegun. Na uniwersytecie w Rovaniemi organizuje się bieg długodystansowy.
- 75°C Św. Mikołaj opuszcza krąg polarny. Lapończycy opuszczają nauszniki z czapek na uszy.
- 250°C Alkohol zamarza. Lapończycy są wkurzeni.
- 268°C Неl staje się plynny.
- 270°C Piekło zamarza.
- 273,15°C Zero absolutne. Brak ruchu cząstek elementarnych... Lapończycy przyznają:
"Tak,jest nieco chłodno, rozłupmy se flaszeczkę na rozgrzanie..."